Ikona dostępności
Przycisk zamknięcia
Wyszukaj
Przycisk zamknięcia

Aktualności

Wywiad z Danielem Wachtem, absolwentem IV LO, autorem książki „Ilaxim Lake”

27.05.2019 r.

Dominik Nykiel*: Jesteś już absolwentem IV LO. Właśnie kończysz zmagania z egzaminem dojrzałości. Jak Ci idzie?

Daniel Wacht**: Egzaminy napisałem sprawnie i mam nadzieję, że w miarę dobrze. Już wszystkie są za mną, co ciekawe, nie były one tak stresujące, jak to sobie wyobrażałem przez trzy lata nauki w liceum.

DN: A co jest dla Ciebie trudniejsze: zdawanie egzaminów czy napisanie książki?

DW: Zdecydowanie napisanie książki, gdyż do egzaminu przygotowywałem się przez wiele lat. Pisania niestety jeszcze się nie uczyłem, oczywiście poza rozprawkami w szkole, więc  było to bardzo trudne zadanie. Gdy pisałem "Ilaxim Lake", miałem w głowie wiele myśli, często negatywnych, gdyż nie wiedziałem, czy robię to dobrze, czy historia jest ciekawa, czy tekst będzie przyjemny w czytaniu i najważniejsze: czy komuś się to spodoba. Główną różnicą między egzaminem a napisaniem książki jest to, iż o maturze nie myślimy zbyt często, książka jednak (zwłaszcza ta, która jeszcze nie została skończona) zajmuje wygodne miejsce w głowie autora i nie pozwala na myślenie o innych sprawach.

DN: Czy "Ilaxim Lake" jest Twoją pierwszą próbą literacką? Bo pierwszą wydaną na pewno.

DW: Kilka miesięcy przed "Ilaxim Lake" zacząłem pisać inną, pierwszą książkę. Porzuciłem ją od razu, gdy wpadłem na zarys fabuły mojej debiutanckiej książki i raczej wątpię, że kiedyś wrócę do tej "pierwszej".

DN: Dlaczego?

DW: Zabrałem się wtedy za temat, który bardzo mnie interesuje, jednak muszę spędzić jeszcze wiele lat na  zdobycie wiedzy i informacji, co może okazać się bardzo trudne. Dlatego nie nastawiam się pozytywnie, jeśli chodzi o jej dokończenie.

DN: A zdradzisz, jaki to temat?

DW: Niestety nie zdradzę jej tematyki.

DN: To mam nadzieję, że ten pomysł się kiedyś zmaterializuje i ujrzy światło dzienne. W taki razie skąd pomysł na taki gatunek jak thriller psychologiczny? O czym informujesz czytelnika już na okładce. A nie na przykład fantasy czy fantastyka, którą dzisiaj tak intensywnie interesuje się nie tylko młodzież.

DW: To dlatego, że sam nie lubię fantastyki - ciężko mi się ją czyta, ogląda, dlatego nie byłbym w stanie napisać typowo fantastycznego utworu. Thrillerami, zwłaszcza psychologicznymi, interesuję się od dawna, pomysły na utwory w tym gatunku przychodzą mi z łatwością i przyjemnie mi się je pisze.

DN: To skoro interesujesz się tym gatunkiem, to pewnie masz też swoich ulubionych pisarzy, którzy nim się zajmują. 

DW: Tak, najbardziej podziwiam Stephena Kinga, jest bardzo kreatywnym człowiekiem. Najbardziej imponuje mi fakt, iż napisał on bardzo wiele thrillerów i każdy z nich porywa czytelnika w inny świat. Mam nadzieję, że po napisaniu kilku książek nadal będę w stanie stworzyć coś nowego, tak jak robi to Stephen King.

DN: A masz jakichś innych ulubionych pisarzy? Niekoniecznie piszących thrillery.

DW: Bardzo lubię czytać utwory Juliusza Strachoty -  podoba mi się styl, w jakim  tworzy swoje książki. Na moim "podium" szczególne miejsce zajmuje również twórczość Richarda Dawkinsa - posiada naprawdę wielką wiedzę, którą przekazuje czytelnikowi w swoich utworach. Jednak największy podziw budzi we mnie lektura utworów Adama Mickiewicza, które doceniłem dopiero wtedy, gdy napisałem pierwszy wiersz
o równej liczbie sylab w wersie.

DN: Rzadko się zdarza, żeby uczeń czy świeżo upieczony absolwent doceniał takich „szkolnych” klasyków jak Mickiewicz…

DW: Wydaje mi się, że uczniom jest ciężko docenić te dzieła, gdyż nie zawsze wiedzą, jaki nakład pracy jest potrzebny, by napisać taki utwór oraz może się zdarzyć, że nie są one do końca rozumiane.

DN: Skąd w ogóle u Ciebie takie zainteresowanie literaturą, jak i – przede wszystkim – samym pisaniem?

DW: Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż szczerze mówiąc, sam nie znam odpowiedzi. Interesują mnie różne tematy, często z dziedzin, które nie mają ze sobą nic wspólnego.

DN: Wróćmy do Twojej książki. Z tego co wiem, „Ilaxim Lake” napisałeś, gdy byłeś w pierwszej klasie liceum. Miałeś wtedy 16 lat.

DW: Tak, prace zacząłem na początku drugiego półrocza pierwszej klasy liceum. Pamiętam, że siedziałem wtedy przy komputerze, była noc i postanowiłem, że coś napiszę. Zacząłem zupełnie bez jakiegokolwiek planu czy pomysłu. Zapisałem pierwsze zdanie i stało się to, o czym mówiłem wcześniej. Myśli o książce,
o tym, co będzie dalej, opanowały moją głowę - często spędzałem godzinę może dwie przed zaśnięciem
i myślałem o fabule "Ilaxim Lake". Po kilku dniach myślenia, siadałem przed komputerem - zawsze w nocy,
w dzień nie potrafiłem i nie potrafię pisać do dziś (nie licząc wierszy) - i spędzałem kilka godzin. Z tego, co pamiętam, wystarczyło kilka, kilkanaście nocy, by dokończyć ten utwór. Nie jest on szczególnie długi, więc dosyć sprawnie mi się to udało.

DN: Napisać książkę - to jedno, drugie - to ją wydać. Czy to prawda, że to dzięki Twoim rodzicom „Ilaxim Lake” zyskało okładkę i pojawiło się w empiku?

DW: Pojawienie się książki to raczej zasługa wydawnictwa, a samą decyzję o jej wydaniu podjąłem osobiście.

DN: Tak, ale chodzi o kwestię finansową. Czy to wydawnictwo sfinansowało wydanie „Ilaxim Lake”?

DW: Niestety wydanie wymagało tego, by opłacić koszt druku oraz korekty, jednak udało mi się osobiście zebrać całą kwotę.

DN: Pytam, ponieważ dzisiaj nie jest problemem wydać książkę, bo może to zrobić każdy. Wystarczy mieć pieniądze.

DW: Nie wybaczyłbym sobie, gdybym pożyczył pieniądze od rodziców, a "inwestycja" przyniosłaby straty.

DN: Ale początki bywają trudne. Szczególnie u pisarzy. Chociażby pierwsze teksty wspomnianego przez Ciebie Stephena Kinga odrzucało niejedno wydawnictwo. A dzisiaj złośliwi mówią, że gdyby King opublikował swój rachunek z pralni, to też by się świetnie sprzedawał.

DW: Tak, to prawda. Osiągnięcie sukcesu jako pisarz wymaga sporego nakładu pracy. Czasem potrzeba czasu, by ludzie docenili twórczość danego autora.

DN: Przejdźmy już bezpośrednio do Twojej powieści. Zastanawia mnie, dlaczego umieściłeś jej akcję
w Stanach, a bohaterom nadałeś tak swojskie imiona jak Krzysztof, Tomasz czy Karolina?

DW: Tak naprawdę, to imiona bohaterów (oczywiście nie wszystkich) powstały przed tym, jak umiejscowiłem akcję w konkretnym miejscu. Nie było żadnych przeszkód, by je zmienić po dokończeniu książki, jednak postanowiłem, że pozostaną w nienaruszonym stanie z 2017 roku. Jako że to mój pierwszy wydany utwór, stwierdziłem, że taki, dziecinny nieco, "błąd" w nim zostanie, może w przyszłości będę miał powód do śmiechu, czytając "Ilaxim Lake".

DN: A miejsce jest tajemnicze… Ilaxim Lake… Skąd ta nazwa? Bo w rzeczywistości taka miejscowość nie istnieje.

DW: Nazwa jest ściśle związana z treścią książki. Zależało mi na tym, by brzmiało interesująco oraz tajemniczo, dlatego nie chciałem, by to miejsce istniało w rzeczywistości.

DN: Tak, wraz z rozwojem akcji i wyjaśnieniem zagadki zaginięcia żony głównego bohatera, Krzysztofa, dowiadujemy się od czego ta nazwa w powieści pochodzi. Wymagało to od Ciebie stworzenia wokół niej pewnej, nazwę to ogólnie, żeby niczego nie zaradzać, mitologii. Czy inspirowałeś się czymś przy „obudowywaniu” nazwy miejscowości?

DW: Może nie było to świadome, ale wydaje mi się, że lektura wywodzących się z różnych części świata mitów czy Biblii pomogła mi w tworzeniu tej "otoczki".

DN: Zazwyczaj jest tak, że główny bohater w jakieś mierze wyposażony jest w cechy samego autora. Ile Krzysztof ma z Ciebie?

DW: Często tak jest, jednak nie widzę wielu podobieństw między mną a głównym bohaterem "Ilaxim Lake". Raczej starałem się nadać mu jego własne, indywidualne cechy. Za to bohater mojej drugiej książki, jaką planuję napisać, na pewno będzie bardziej związany ze mną.

DN: Czyli nie masz w sobie tej naiwności w postępowaniu i zachowaniu, którą ma Krzysztof i nie mówisz, jak Ci coś nie wyjdzie, „psia mać”?

DW: Ciężko mi mówić o braku naiwności w postępowaniu, gdyż poniekąd drzemie ona w każdym z nas, jednak sposób, w jaki Krzysztof podejmował decyzję oraz jego ulubione zwroty zdecydowanie odróżniają go ode mnie.

DN: I ostatnia ważna kwestia. Dlaczego aż tyle jest śmierci – nawet samobójczej - w Twojej pierwszej książce? Bo główny bohater ciągle z nią obcuje.

DW: Ciężko jest mi wrócić do myśli, które kierowały mną w tamtym czasie, jednak to się może wiązać z tym, iż przed rozpoczęciem prac nad "Ilaxim Lake" bardzo ciężko było mi znaleźć książkę (czy nawet film), która naprawdę by mi się spodobała. Dlatego chciałem napisać coś bardzo emocjonującego.

DN: I na tamten czas sposobem na wywołanie emocji była śmierć?

DW: Na pewno nie była ona jedynym elementem, ale odgrywała ważną rolę. Nie wyobrażałem sobie wówczas thrillera, który jest pozbawiony krwi.

DN: Zamknąłeś kolejny etap w swoim życiu – liceum. Co dalej? Jakie masz plany? Wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?

DW: Na pewno chciałbym nauczyć się języka angielskiego, by móc ewentualnie studiować w tym języku. Przyszłości wiązać z pisaniem nie mogę, gdyż nie wiem, czy moje pomysły nie wyczerpią się po kilku wydanych utworach, oraz nie mam pewności, czy piszę, będę pisał dobrze do tego stopnia, że ludziom będzie się to podobać.

DN: To ja trzymam kciuki za realizację planów i czekam na kolejną Twoją książkę.

 

*Dominik Nykiel – nauczyciel j. polskiego w IV LO.

** Daniel Wacht - tegoroczny absolwent IV Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie. Interesuje się m.in.  teologią, filozofią, psychologią. Uwielbia słuchać muzyki i kocha zwierzęta. W przyszłości chciałby polecieć do Afryki jako wolontariusz - nakarmienie małego lwiątka butelką to jego marzenie.

Galeria zdjęć
  • Wywiad z Danielem Wachtem, absolwentem IV LO, autorem książki „Ilaxim Lake” - 0
Biblioteka
Internat
Działalność SU
Pedagog szkolny
Matura 2024
Latina exercenda
Przydatne linki

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.

Zamknij